Dzieliłem się już z czytelnikami tą zuchwale, a nawet zarozumiale brzmiącą refleksją - czuję się, jakbym czytał własne powieści i opowiadania sprzed 20 lat. Jest wszystko to, z czego konstruowałem przyszłościowe (wtedy) fabuły - i państwo islamskie, i "zielone ludziki" na Ukrainie, i Europy powolne się rozpadanie, i hybrydowy wymiar nowoczesnych wojen... Cóż, nie było trudno tego wszystkiego przewidzieć, wystarczyło tylko nie pozwolić sobie nałożyć na oczy, jak miliony przeżuwaczy, końskich klapek i różowych okularów. Bardzo celnie ktoś to ujął w twitcie podrzuconym mi przez znajomych na tajmlajn: zamordowani w Nicei są późnymi ofiarami tej właśnie rewolucji, której rocznicę obchodzili.