W czasie wojny, na użytek „drugiego frontu”, wywiad amerykański stworzył niemieckojęzyczne radio dla SS i Wehrmachtu – rozgłośnię, co w sprawie najistotniejsze, jadowicie nazistowską. Wszystko, co nadawała – poza muzyką, o której za chwilę – było zgodne z linią Goebbelsowskiej propagandy nie na 100, ale na 150 procent. Bo na tym właśnie polegał pomysł rozbijania morale niemieckich jednostek, na jaki wpadli amerykańscy spece: zatrudnieni lektorzy zachwalając Hitlera i wieszcząc nieuchronne zwycięstwo doginali jedynie słuszną linię do takiej skrajności, że najprostszy gemajn, słuchając ich przemów, nie mógł nie odnieść wrażenia, że wódz i jego otoczenie to jeden w drugiego kompletnie psychopaci, a narodowy socjalizm już oszalał na amen.