Do czego potrzebne są takie potworne pieniądze w Europarlamencie? Przecież to fikcyjne ciało, które nic nie robi, wydaje jakieś rezolucje, które można sobie w buty włożyć, bo nie mają one mocy wiążącej dla nikogo. Dodatkowo to 800 europarlamentarzystów, którzy obradują na zmianę w Brukseli i Strasburgu, a kawalkada tysiąca tirów wozi papiery, każde słowo każdego członka jest symultanicznie tłumaczone na 23 języki. Kiedyś jak pojechałem do Strasburga, to mogłem własnymi oczami zobaczyć ten porażający Babilon. Armia tysięcy kelnerów, sprzątaczy... czemu to ma służyć? Chodzi o to, żeby z krajów członkowskich wyciągnąć potencjalnych liderów potencjalnych ruchów, które by mogły się Europie nie spodobać i od razu ich skorumpować.