[...]
Oczywiście, można zapytać, czy to nie to samo – mianowanie niekompetentnych dlatego, że są zblatowanymi kolesiami, z mianowaniem równie niekompetentnych dlatego, że są wiernymi żołnierzami pierwszej, najlepszej z brygad. Nie podejmę takiego sporu. Może zechce to zrobić ktoś z grona apologetów Antoniego Macierewicza, do którego ja się nigdy nie zaliczałem i nie próbowałem zaliczać. I nie dlatego, żebym miał coś do Macierewicza jako do człowieka; przeciwnie, jego życiorys wzbudza najwyższe uznanie, i tylko ludzie mający kompletnie narobione w głowach mogą niezłomność Macierewicza wyśmiewać i straszyć nią, jednocześnie wielbiąc analogiczne cechy u Michnika i przypisując je Wałęsie. Najwyższe uznanie oznacza, że gotów jestem Macierewiczowi przyznać wszystkie możliwe ordery i gratyfikacje, pomniki, laury i ornamenty, z wyjątkiem tego, na czym mu naprawdę zależy: władzy.
[...]
Z jednej strony mogę zrozumieć Kaczyńskiego, gdy mówi, że Macierewicz jest mu niezbędny, niezastąpiony tam, gdzie trzeba się zmierzyć z gangsterami i wykazać maksymalną twardością; z drugiej, jeśli Kaczyński sądzi, że Macierewicz jest rodzajem morgersterna, którym można zwalić wroga z konia i skruszyć jego zbroję, a potem się go schowa pod kulbakę, to się myli. Polityk tak niezłomny w swym radykalizmie bezustannie buduje wokół siebie sektę równie niezłomnych. I w końcu albo musi w pewnym momencie partię rozwalić, i zabrawszy z niej ową sektę oskarżyć pozostałych o zdradę, zaprzedanie się i przejście na stronę szatanów – albo poprzez rozstawienie swych wyznawców po kluczowych punktach formacji przejąć nad nią kontrolę i poprowadzić całą ku działaniom po pierwsze dla ogółu nieakceptowalnych, po drugie – przeciwskutecznych, bo z zasady odrzucających jakikolwiek pragmatyzm.
[...]
Irytuje mnie hasło „PiS-PO jedno zło”, bo oczywiście mamy tu do czynienia z różnymi rodzajami zła. I jeśli kolejne „okienko” polskiej niepodległości nie ma się jeszcze za życia mojego pokolenia znowu zamknąć, jest bardzo ważne, żeby zrozumieć, jakie z kolei zagrożenia – odmienne, niż w wypadku postkolonialnej nomenklaturowej kleptokracji, wydającej z siebie właśnie poprzez KOD ostatnie charkoty – niesie ze sobą ten neosanacyjny model, w wielu szczegółach łudząco podobny do przedwojennego. Bez zrozumienia, nie da się na nie przygotować poważnej politycznej odpowiedzi. Bo pajacowanie opozycji liberalnej może tylko rządy PiS umocnić i utrwalić w nieskończoność, nawet jeśli w większości społeczeństwa będą budzić narastające niezadowolenie.
Czytaj Subotnik Ziemkiewicza: Misiewicz na miarę naszych możliwości