A jeszcze niedawno byli tacy butni, tak pełni pogardy dla skazanej na wymarcie i dorżnięcie „tej drugiej części Polski, zawistnej, zakompleksionej, ksenofobicznej” (wg słów reżysera Pawła Pawlikowskiego) i tak bezbrzeżnie przekonani, że nikt im nigdy nie zrobi nic, że prędzej pijana zakonnica w ciąży na pasach itp., niż ktoś się im dobierze do tych wygodnych posadek i tłustych chałtur, które sobie wypełzali u Platformy i u „peezelu”.
[...]
Niemniej, jeśli wolno – ostrzegam żelaznych elektorat PiS, że tu będzie spojler – nieco popsuć noworoczny nastrój, to uchwalenie przez PiS „małej ustawy medialnej” bardzo mnie zaniepokoiło. Co prawda, określenie „mała” sugeruje, że to tylko prowizorka, sam początek zmian, „na razie”.
[...]
Kto się nie zetknął z systemem mediów publicznych może nie rozumieć, że łżące programy niusowe i publicystyczne to tylko wierzchołek potężnego splotu interesów, przysług i powiązań, których podstawą są ogromne pieniądze – pieniądze na produkcję, na zakup i pośrednictwo w zakupie formatów, praw, licencji. I tam jest prawdziwa ośmiornica, której obcięcie kilku ekranowych macek w niczym nie szkodzi, a nawet sama je chętnie odrzuci, jeśli w imię doraźnych potrzeb da się jej możliwość zadzierzgnięcia nowych powiązań, wymiany nowych przysług i ubicia nowych interesów.