Konkretnie, nad uwagą, iż w dzisiejszych czasach pozostawianie przez państwo całkowitej swobody mediom, zwłaszcza tym najskuteczniej narzucającym masom emocje, to coś podobnego, jak tolerowanie przez państwa średniowieczne prywatnych wojsk, słuchających rozkazów najbogatszych feudałów, a nie króla. Jeśli więc demokracja chce przetrwać, musi wypracować jakiś mechanizm sprawowania przez państwo kontroli nad mediami - przy czym osobiście wolałbym, aby myślenie nad tym problemem szło w kierunku nadzoru merytorycznego, a nie sięgania przez rząd po tzw. narzędzia właścicielskie.
Czytaj "Myśli Nowoczesnego Endeka: Miękki brzuch republiki" na Interii.