Apogeum przyszło w minionym tygodniu, gdy półoficjalnie ogłoszono, że nowym premierem będzie Mateusz Morawiecki.
(...)
Powiedzieć, że osłabiło to wszystko rząd, a zwłaszcza premier, to nic nie powiedzieć.
(...)
Najbardziej „pisowski” elektorat nie umiał sobie wyobrazić, o co tu właściwie chodzi – a „zwykły człowiek”, o którym tyle mówi PiS, najzwyczajniej w świecie zgłupiał.
(...)
Otóż wyjaśnienie jest proste, ale nie można go ogłosić publicznie. Po dwóch latach stabilnych rządów, po wyzbyciu się obaw związanych ze wszystkimi wieszczonymi tej ekipie kryzysami, od „greckiego bankructwa” po „skakanie z okien” w ucieczce przed milionowymi buntami społecznymi, w obliczu trwałego skompromitowania się i „eseldyzacji” opozycji, frakcje w PiS wzięły się za łby.
(...)
Pomysł z Morawieckim wydaje się rozpaczliwą obroną Komendanta Click to Tweet - postawić na człowieka, który nie ma za sobą frakcji, który wszystko zawdzięcza Kaczyńskiemu i, mówiąc żargonem partyjnym, „wisi” tylko i wyłącznie na nim.
(...)
Tylko że sytuacja jest zupełnie inna niż w opozycji.
(...)
Mści się błąd popełniony w założeniach – błąd przejmowania przez zaufanych ludzi tego, co należało reformować, zmieniać systemowo. PiS wszedł na ścieżkę poprzedników i jakkolwiek skończy się sprawa z premierostwem, nie widzę, jakby mógł z tej równi pochyłej zejść.
Cały artykuł "Witajcie na zapadni" do przeczytania na stronie dziennikzwiazkowy.com.