Udało się jej także, i to sukces największy, wciągnąć do walki o zablokowanie zmian w sądownictwie urzędników Unii Europejskiej. Nie tylko tych z Komisji Europejskiej, którzy nie czekając nawet na uchwalenie ustaw, i zresztą wyraźnie nie bardzo wiedząc, co w nich jest, zaczęli straszyć Polaków karami, sankcjami i „procedurą kontroli praworządności”, ale nawet różnych ministrów spraw zagranicznych.
(...)
Nie udało się „opozycji totalnej” wyjaśnić społeczeństwu, dlaczego ta reforma ma być taka zła.
Jedyne argumenty merytoryczne, a i te podnoszone raczej przez Kukiza niż „totalniaków”, szybko odpadły – najpierw PiS sam wycofał się z pomysłu mianowania sędziów Sądu Najwyższego przez ministra sprawiedliwości, przenosząc tę kompetencję na Krajową Radę Sądownictwa, a potem prezydent wymógł na sejmowej większości zmianę sposobu powoływania tejże Rady.
(...)
PiS użył po raz kolejny sztuczki prawnej, zgłaszając ustawę jako projekt poselski, i ścisnął czytania w dwa dni, praktycznie uniemożliwiając opozycji ocenę projektu przed głosowaniem.
Ale silnego argumentu, by tak właśnie zrobić, dostarczyły rządzącej partii opozycyjna Platforma i próbująca się z nią licytować w radykalizmie Nowoczesna.
Każdy, kto obserwował tę, nie waham się powiedzieć, małpiarnię w Sejmie, musiał sobie powiedzieć – skoro tak to miało wyglądać tygodniami, to już niech lepiej utną ten ogon jednym cięciem.Bo że ogon uciąć trzeba – to znaczy, że polskie sądy potrzebują zmiany – nikt poważny nie ma wątpliwości.
Miażdżąca większość Polaków ocenia je źle, powszechna jest świadomość bezkarności sędziów, nawet dosłownie złapanych za rękę, powszechne jest domniemanie korupcji wśród sędziów, zwłaszcza w Sądzie Najwyższym – i proszę mi wierzyć, jest to domniemanie poparte licznymi konkretnymi przesłankami.
W tej kwestii „opozycja totalna” postanowiła pójść na całkowite zderzenie z nastrojami społecznymi. Po raz kolejny przyjęła postawę – nie, bo nie, żadnych zmian, ani kroku w tył, żadnego uszczuplenia kastowych przywilejów rządzących przez ćwierć wieku elit.
A to z góry przesądza, że
tak czy owak PiS musi batalię wygrać Click to Tweet
(w chwili, gdy piszę ten tekst, nie jest ona jeszcze zakończona).
(...)