Modus operandi policjantów, używających paralizatora jako narzędzia tortur, przypomina historię Polaka zabitego kilka lat temu przez strażników lotniska w Kanadzie. Z kolei ukrywanie nadużyć funkcjonariuszy przez ich kolegów i przełożonych, urzędnicze matactwa, które ujawnili dziennikarze, przywodzą na myśl skandale od czasu do czasu wybuchające w USA po szczególnie brutalnych interwencjach policji.
(...)
Coś sprawiło jednak, że tym razem w ręce dziennikarzy antyrządowej telewizji trafił (co prawda po roku) niezbity dowód, w postaci nagrania z kamery paralizatora, iż zachowanie wrocławskich policjantów wobec zatrzymanego było zachowaniem zwykłych bandytów, a nie funkcjonariuszy państwowych.
(...)
Co istotne, owo „przesłuchanie” odbywało się nie w przeznaczonym do przesłuchań pokoju, ale w toalecie, gdzie nie ma kamer monitoringu.
Zresztą zapisy wspomnianych kamer z tego dnia i tak „wyparowały””, ponoć wskutek awarii. Już samo to powinno obudzić czujność nowego kierownictwa resortu, gdy o tajemniczej śmierci na komisariacie zrobiło się głośno (przypomnę – wszystko to działo się rok temu, mniej więcej pół roku po objęciu władzy przez PiS).
(...)
Nie wiem, czym zgrzeszyli w tym wypadku minister Błaszczak i bezpośrednio odpowiedzialny za policję wiceminister Zieliński. Czy tylko frajerstwem, które sprawiło, że bezkrytycznie łyknęli narrację policjantów, czy czymś gorszym – świadomym kryciem ich ewidentnego przestępstwa.
(...)
Mamy tu do czynienia z głęboko zakorzenionymi, bandyckimi przyzwyczajeniami w policji, rodem jeszcze z PRL, które poprzednia władza i jej media umacniała niedwuznacznymi zachętami do ostrego rozprawiania się z „kibolami”, „faszystami” i innymi wrogami Donalda Tuska. Dość przypomnieć prowokacje na kolejnych Marszach Niepodległości, akcję „Widelec” Grzegorza Schetyny czy przewlekłe „areszty wydobywcze” zastosowane bezprawnie wobec „Starucha” czy innego kibica, Macieja Dobrowolskiego.
Jak dotąd, bandyci w policyjnych mundurach zawsze unikali kary, szermując wobec każdej kolejnej władzy tym samym argumentem: przecież jesteśmy wam potrzebni.
(...)