Można jednak właśnie dlatego powiedzieć zupełnie obiektywnie, że kampania rozpętana przeciwko Pilisowi w antypisowskich mediach jest ich kolejną hucpą. Poszło – jak zapewne państwo wiedzą – o program TVP Info w sobotę 12 marca, kiedy to opozycja urządzała kolejną antyrządową demonstrację. Telewizyjne wydawczynie orzekły, że manifestacja ta jest tak ważna, iż trzeba ją transmitować na żywo non stop od początku do końca, a gdy szef nakazał im pomieścić w programie także inne relacje, w tym nowe fakty w sprawie inwigilacji dziennikarzy za poprzednich rządów oraz konferencję episkopatu o przygotowaniach do Światowych Dni Młodzieży, na znak protestu zeszły z dyżuru i opuściły stację.
[...]
W ramach nagonki, jaką po całej tej sprawie rozpętała na TVP konkurencja, pewien dziennikarz zamieszkały w Paryżu ogłosił, że nie podejmie z TVP Info współpracy (Pilis twierdzi, że mu jej wcale nie oferował, ale zostawmy to) bo „stała się ona tubą propagandową jednej partii”. I tu, uważam, mimowiednie uchwycił istotę sprawy. Bo dotąd TVP Info była tubą propagandową drugiej partii, i dopóki tak było, to ani pan z Paryża, ani wydawczynie z poprzedniego rozdania nie mieli oporów.
[...]
Mówiąc krótko: to był kanał dogłębnie zdegenerowany, ręcznie sterowany i do zaorania, to jest poza dyskusją. Dobre pytanie, w jakim kierunku powinna była iść reforma. Moim zdaniem należy budować media naprawdę publiczne i starające się o bezstronność. PiS wybrał niestety przekształcenie mediów państwowych w anty-TVN i anty-Wyborczą.
Czytaj Telewizja jednej i drugiej partii w Dzienniku Związkowym