Polska już od dłuższego czasu nie ma w liberalnych zachodnich mediach „dobrej prasy”, ale ta propaganda, którą rozkręcono po Święcie Niepodległości, nie znajduje precedensu. Przypomina do złudzenia to co pisała o nas sowiecka „Prawda” i gazety „obozu” po Sierpniu 1980, gdy powstała u nas „Solidarność” groziła rozprzestrzenieniem wirusa wolności do wszystkich „demoludów”.
Antypisowska propaganda mierzy coraz niżej. Z samym PiS już praktycznie nie wojuje – za wysokie progi. Szuka celów łatwiejszych.
Państwo tam w Ameryce macie Harveya Weinsteina, a my w kraju też mamy seksaferę. Na krajową skalę – czyli w stosunku do molestowania w szpanerskim światku Hollywoodu ma się ona jak syrenka do pontiaca. Ale zawsze jest o czym poplotkować.
Chyba niewiele dziś wyjdzie z subotnika, bo w Święto Niepodległości nie można pisać o niczym innym niż Święto Niepodległości – a z kolei o samym Święcie Niepodległości, takim, jakim się ono z roku na rok coraz bardziej staje, też pisać się nie da. Nie wypada psuć świątecznego nastroju sarkazmem i ironią, o otwartej polemice nie mówiąc. Poddać się owemu świątecznemu nastrojowi – jeszcze głupiej. Uczciwie uprzedzam, lepiej Państwo odłóżcie lekturę tego felietonu do jutra.
Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta pana Kononowicza, którego źli ludzie podpuścili do publicznych wystąpień w roli kandydata na prezydenta i potem zarabiali na internetowej "bece" z niego.
„Nadzwyczajna kasta”, jak nieopatrznie określiła prawniczy establishment jego przedstawicielka, postanowiła odpalić potężną salwę w wojnie toczonej z władzą, a ministrem sprawiedliwości szczególnie. Odpaliła bombę pod własnym siedzeniem.
Marian Kowalski, były działacz UPR, były rzecznik prasowy ONR i były kandydat Ruchu Narodowego na prezydenta, wyleczył mnie z przekonania, że prostym, normalnym ludziom z gminu nie zdarza się zwariować i że to przypadłość jedynie oderwanych od rzeczywistości mędrków, którym książkowe abstrakty pomyliły się z realnym życiem.
Samobójcza śmierć chorego na depresję Piotra Szczęsnego spiętrzyła w antypisowskich mediach falę patosu.