Elektryk z W-4 w wolnych chwilach czynił rękopiśmienne notatki, tak z potrzeby duszy, co tam który z kolegów mówił o Partii i rządzie, a SB mu je wykradła, a on sobie o nich teraz przypomniał.
Sędziemu Wojciechowi Łączewskiemu, jak wszyscy wiedzą, wybaczenie przez establishment III RP win (przedłużenia śledztwa smoleńskiego i skazania tajniaka za pobicie uczestnika Marszu Niepodleglości), awans, rozgłos oraz środowiskową nagrodę dla „sędziego roku” zapewniło skazanie Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników za rzekome nadużycie prawa podczas „afery gruntowej”. Ten wyrok śmierdział mi z wielu różnych powodów, o których pisałem, ale przypomnę pokrótce.
Najpierw GW, TVN czy inne Radio Zet wymyśla bulwersującego niusa, dajmy na to, „PiS chce pomścić zamach w Smoleńsku”, potem idzie na jakąkolwiek konferencję prasową dowolnego pisowskiego ministra, względnie zaprasza go do siebie, i pyta ni w pięć ni w dziewięć, czy w Smoleńsku był zamach.