Gazety izraelskie, w przeciwieństwie do polskich, nie mają wątpliwości, jak ocenić naszą ekspresową rejteradę z ustawy „antydefamacyjnej” (Sejm, Senat i podpis prezydenta w 9 godzin – takiej legislacyjnego rekordu jeszcze nie było!).
No i znowu wielkie emocje po krótkim tłicie, że - przepraszam za dosadność - że więcej szacunku okazywałem prostytutkom, niż panowie typu Dymka, Wybieralskiego czy Rudnickiego swoim koleżankom i partnerkom - więc żeby feministki przestały sobie wycierać gęby moim nazwiskiem, używając go jako obelgi wobec wymienionych.
Polityczne spory pomiędzy posłami wybranymi z listy Kukiz’15 zagroziły istnieniu stowarzyszenia Endecja, w które włożyłem wiele serca, a setki działaczy z całej Polski – wiele nadziei i pracy. Proszę ich wszystkich, aby temu zagrożeniu się przeciwstawili i przemogli je.
Rozumiem, że wypisują głupoty prości internauci, rozemocjonowani, nie do końca zorientowani, często nie odróżniający manipulacji i podjudzania z fejkowych kont od spontanu. Kiedy głupoty mówi marszałek Sejmu – to już trzeba reagować.
Jeśli zabrakłoby PO, jej zwolennicy i tak nie poprą PiS, i odwrotnie, gdyby zniknął PiS, jego elektorat nie przerzuci głosów na PO...
Można mieć najróżniejsze zastrzeżenia wobec narodowo-radykalnych, można się z nimi w najmniejszym stopniu nie utożsamiać, ale w sytuacji, gdy PO i siły lewicowe kwestionują ich prawo do istnienia, manifestowania i uczestnictwa w dyskursie publicznym, cała prawica powinna ich bronić.
Nikt mnie nie spytał, czy moim zdaniem krakowski sąd powinien Romana Polańskiego deportować do Ameryki czy nie. Naprawdę szkoda, bo w tej kwestii zupełnie nie mam zdania, więc chętnie bym się swymi przemyśleniami podzielił.
Centralną postacią kampanii wyborczej stał się Antoni Macierewicz. Zwany zresztą uparcie – między innymi przez panią premier – „Maciarewiczem”. To niby drobiazg, ale ciekawy, pokazujący mentalne powinowactwo tej ekipy z Kolegą Kierownikiem z „Sześćdziesiątki”, uparcie nazywającym Jacka Fedorowicza „kolega Federowiczem”.
Aż mi się nie chce o tym pisać, bo sprawa księdza Charamsy, który stał się bohaterem dla wszystkich nienawidzących Kościoła, jest bardzo prosta.
Pani premier straciła okazję, by pokazać się jako kobieta sukcesu. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego postanowiła podsumowywać rok swoich działań jako Prezesa Rady Ministrów, zamiast jako pełniącej obowiązki przewodniczącego PO.